29 grudnia 2014

Każda Wariatka ma na sukni kwiatka...

Witajcie!

Czas świąteczny za nami. Uf! Osobiście wolę dzień zwykły.

Wraz z nastaniem wyżej wspomnianego moja kapryśna Modelka zechciała wreszcie wdziać nowe wdzianko! Cud! Nie myśląc długo chwyciłam aparat i tadam!


Młodej czas świąteczny nie dodał kilogramów (szczęściara!), a nawet gdyby, sprytna sukienka niedociągnięcia skrzętnie tuszuje. Chyba muszę pomyśleć o czymś takim dla siebie :)


Tył sztukowany, ponieważ sukienka cięta była z moich niedoszłych spodni :)


 Rękawy wszywane tradycyjne, tym razem podwinięte. Dekolt po ostatniej tunice zwęziłam i ściągacz nie musiał być tym razem aż tak długi.


Dekor, choć kolorystycznie ubogi (powstały z resztek dzianinowych wcześniejszych wytworów), totalnie mi się podoba. Samo uszycie takiej kiecki nie zajmuje mi już dużo czasu, ale dekor... uwierzcie był czasochłonny. Pierwotnie miał być kwiat li i tylko, ale dorobiłam kieszeń - doniczkę (najsłabsze ogniwo sukienki), żeby Młoda miała gdzie chować swoje ostatnio ukochane chusteczki do nosa :)

Ot i tyle.

Teraz szykujemy się na sylwestrowe balety! ;)

23 grudnia 2014

Wesołych!!

Witajcie!

Mam pewien uszytek, który chciałam Wam pokazać jeszcze przed Świętami, ale nie zdążę, więc nie ma co dalej odwlekać i przedłużać.

Przechodząc do rzeczy...


Dzięki, że tu jesteście!!



19 grudnia 2014

O Bałwanie - maniaku mandarynek!

Witajcie!

Wreszcie udało mi się przełamać złą passę. 
Miało być o wyczynach drutowych, miało być o full wypas spodniach z "dresówki"...szkoda słów na przegrane potyczki. 

Póki co finał jest następujący: pogniewana jestem na maszynę, obraziłam się na druty..., ale ze złością u mnie choć gwałtownie, to  krótko.

Wróciłam ze spuszczona głową do moich szydeł ukochanych, otworzyłam torbę z moimi bawełnami tęczowymi i zainspirowana bałwanem-olbrzymem w przedszkolu Latorośli, stworzyłam potwora mandarynkowego!


Najpierw ukradł jedną mandarynkę ze stołu i wpatrywał się w nią jak sroka w kość,...

...potem pożerał ją spojrzeniem Hannibala Lectera, ...

...na końcu zwinął kolejną i ułożył sobie z nich coś na wzór swój i podobieństwo swoje,...

 ...po to, żeby na koniec zapozować do Was i się wreszcie zaprezentować en face.

Tak o to chwalę się moim nowym stworem. Dla chętnych na bałwanka odsyłam do wzoru, z którego korzystałam tu. Niestety w języku angielskim.

Mimo zbliżających się Świąt, jeszcze Wesołych Wam nie życzę, za to nam wszystkim spokoju w tym przedświątecznym szale, w którym zgubić można wszystko co ważne.

Trzymajcie się ciepło!

26 listopada 2014

"Gra-sza"czyli sukienka dla Potomkini

Witam!

Miałby być szał pał na TDS (tydzień szycia dzieciom), który trwał od 17- 24 listopada i ...klops. Sukienka była gotowa, ale Modelka wciąż niechętna do współpracy, do tego aura chmurna, ciężka i ciemna..., co nie sprzyjało fotom nic a nic.

Dziś udało mi się Młodą zbałamucić, choć aura ... szkoda pisać. Oto co osiągnęłam...


Co do danych technicznych...ma swoje wady, ale jest to model najbliższy ideału ze wszystkich moich dotychczasowych. Mam doń własnoręcznie sporządzony wykrój, więc jest baza, a nie jak zwykle wielka improwizacja :)
Wniosek z tego taki: szyj, szyj, szyj, jeśli chcesz dobrze szyć.

Parafrazować tę złotą myśl można dowolnie, w zależności od potrzeb.


Jak widać jest z dzianiny i po raz pierwszy ze ściągaczem. Niestety ściągaczem musiałam ratować zbyt głęboki dekolt. Układa się więc daleko od ideału, ale jest kolejny krok do przodu.


Co jeszcze... rękawy. Po raz pierwszy są reglanowe. Nie podwijałam ich i nie zakończyłam ściągaczem, choć się bardzo prosił, ponieważ po prostu mi nie pasował. Są więc zabezpieczone przed troczeniem się i będą dowolnie podwijane do środka lub na zewnątrz.


Kieszonka z tej samej dzianiny, tylko w szarym kolorze. Zamysł jest z niej wyczarować spodnie dla siebie! Ha, oto jest wyzwanie! Jak widać i mnie dzianina wciągnęła...cóż, wygodna jest i tyle.

Teraz zmóżdżam się nad kształtem spodni dla mnie i jak to przenieść na papier, żeby nie spaprać.
Może kiedyś efektem się pochwalę.

Tymczasem idę czytać pod koc.

Trzymajcie się ciepło i zdrowo!





22 listopada 2014

Sobotni cykl... "Into the Wild" reż. Sean Penn

Witam!

Jesień mija, zima idzie,... i mnie wzięło na sobotni cykl.
Obiecuję  nie obiecywać regularności. Będzie jak mnie natchnie :)

Dziś o klasyku, o ikonie, o filmie "Into the Wild" ("Wszystko za życie") z 2007 roku, który wbił mnie w fotel kilka lat temu, a bardzo niedawno zachciało mi się go obejrzeć raz jeszcze.



Scenariusz i reżyseria - Sean Penn, powszechniej znany jako aktor.
Muzykę do filmu tworzył m.in. Eddie Vedder (lider amerykańskiego zespołu "Pearl Jam"). Dla mnie to kolejny wielki atut. Jestem oddanym, starym i wielkim fanem tego pana. 

A o czym jest ta historia? O młodości, naiwności, buncie, chęci powrotu do krwiobiegu natury, szukaniu siebie, szukaniu sensu i dojrzewaniu.
Bohater (Chris) to młody chłopak (postać prawdziwa), który właśnie skończył studia i przed sobą ma karierę, robienie pieniędzy, zakładanie rodziny..., ale to wszystko odrzuca. Postanawia na przekór wszystkiemu samotnie wyruszyć stopem na Alaskę, by żyć w harmonii z przyrodą na jej na łonie. Nie chce powielać utartych scenariuszy życia ani wchodzić w kolejne, jakby to nazwał Gombrowicz, "gęby". Woli żyć po swojemu. Wybiera wolność i prawdę. Odrzuca materializm i zakłamane relacje. Buntuje się przeciwko powszechnemu, bezdusznemu "mieć" i sztucznemu "być". Jest jak uwspółcześniony Święty Franciszek; ufa, że sens i szczęście odnajdzie w otoczeniu przyrody. Czy znajdzie?

Historia wydaje się być klasyczną opowiastką o młodzieńczych marzeniach, nieco naiwną, wyidealizowaną (bohater), słodko - gorzką ,..., najlepiej jednak przekonać się o tym na własne oczy.

Jest to kawał dobrego kina drogi, z pięknymi zdjęciami i świetną muzyką!

To film, który doceni każdy... pod warunkiem, że ma w sobie choć odrobinę Chrisa :)

Miłego seansu!




19 listopada 2014

Creative Blog Tour

Witam!

Zostałam nominowana do zabawy przez Kamilę 
z bloga bartosikowo

Kamila to kobieta, która tworzy cuda w branży scrapbookingowej; kartki,  bileciki, exploding boxes, pamiętniki, itd. itp.  Twórcza, pracowita, dokładna. Wyobraźni, pomysłów i chęci do samorozwoju jej nie brakuje! Wciąż zgłębia nowe techniki i podejmuje nowe wyzwania. Pasja i perfekcja, to z pewnością cechy ją charakteryzujące. Szacuneczek!

Nominację od Kamili przyjęłam, się nią przejęłam i teraz będę się pocić nad odpowiedziami :)

1. Nad czym obecnie pracuję?
Obecnie nad niczym, jeśli wziąć pod uwagę fazę materializowania się tworu, ...ale na brak pomysłów nie narzekam, co czasami jest moim przekleństwem. 
Obecnie w głowie mi siedzi tunika dla Młodej, coś na kształt workoplecaka, kolejny kocyk oraz komin na drutach. Wszystko to teraz się mieli i przybiera formy, kształty i kolory. Zobaczymy co z tego wyniknie :)

2. Czym moja praca różni się od innych?
Nie mam zielonego pojęcia. 
Z pewnością nie znoszę powielania i tego unikam jak ognia. Lubię też dobre materiały. Nie tylko wygląd i pierwsze wrażenie mają dla mnie znaczenie, ale trwałość i jakość stworzonego tworu, no i jak najlepsze wykonanie, ale to raczej cecha wszystkich twórców.

3. Dlaczego tworzę i piszę bloga? Jak wygląda mój proces twórczy?

Powód blogowania jest banalny - próżny ekshibicjonizm, potrzeba słów uznania i kop do dalszego działania.  Komentarze dają zastrzyk energii i to nakręca na coś nowego. To jak łapanie energii od fanów na koncercie. Dawka jest tu inna i kop nie taki, ale założenie to samo. 

A proces twórczy...Zwykle jego początkiem jest prozaiczna potrzeba lub kaprys. Potem jest zdjęcie kogoś, czegoś,  gdzieś. Jest ono fizyczne albo zrobione moim okiem. Z tych zdjęć najważniejsze są kolory, możliwość ich łączenia. Potem przychodzi czas dojrzewania. Niektóre pomysły leżakują dość długo. Wtedy to formuje się "ostateczny" kształt, faktura, kolory,... projektu. Realizacja zaś jest wolną wariacją procesu poprzedniego :) Zawsze coś zmieniam, zawsze nagle przychodzi do głowy coś jeszcze... 
Piszę, jakbym tworzyła mega kolekcje do najznamienitszych domów mody, a ja tylko skromny, domowy twórca jestem.


Nominacja powinna biec dalej, więc posyłam ją do ....
Twórczyni bloga jakatya 

Kaśki nie poznałam nigdy w realu, ale moim zdaniem to kobieta z "jajami", poczuciem humoru, maszyną, hafciarką, piękna córą w roli modelki i milionem pomysłów :)
Projektuje, szyje, haftuje, przerabia... słowem człowiek orkiestra :) Lubię oglądać efekty jej prac, jak i czytać jej bloga. 

Nie każdy lubi takie zabawy, nie wiem zatem czy podniesie rękawicę, nie miałam czasu się skonsultować :) Powiedziano mi, że trzeba wyrobić się w 3 dni i chyba zdążyłam :)

Niezależnie od wszystkiego zachęcam do zajrzenia do obu dziewczyn!

Dobrych emocji!!


15 listopada 2014

Wrzosowo mi...

Witam!

Znacie książkę i film "Wichrowe Wzgórza"? Ja uwielbiam jedno i drugie :) Zawsze marzyłam o tym, żeby "...pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko...", ale jeszcze nie dane mi było wrzosowiska zobaczyć. 
Póki co przed Państwem tylko wełna w wydaniu wrzosowym.


10 listopada 2014

Z miłości do miodu ...

Witam!

Czas jesieni nastał totalny. Z nią i chłód, i chmury niskie, i myśli cięższe, i czas herbaty z miodem i z cytryną, i czas wełen oczywiście, ...
Przygotujcie się więc na wysyp szyjotuli i czapek, i tym podobnych :)

Robienie na szydełku, tudzież drutach (o których ostatnio myślę ) ma wiele zalet, do jednej z nich na pewno zaliczyć można niejedzenie, chyba że ktoś opanował tę sztukę bez udziału rąk. Do tego dodałabym wyciszenie. Jak się szydli, to się szydli i już. Głupie myśli znikają. Także tego tego, jak widzicie same plusy. Na zimę i jesień zajęcie idealne!! 
Dlatego szydła/druty w dłoń :) Zachęcam i polecam!

A przechodząc do meritum...dziś pierwsza odsłona jesiennych dodatków - "Miodownik".
Szyjotul dwa razy wokół głowy. Mam szary płaszcz, więc będzie jak znalazł. Baaardzo podobny do "Dziurawca Truskawkowego"

Zdjęcia niestety są jakie są. Przyznaję się bez bicia, w pomieszczeniach kiepawo mi wychodzą. Po każdym umieszczonym poście obiecuję sobie, że następnym razem zrobię w plenerze, że inaczej, że fajniej..., ale spacer z (czasami nieokiełznaną) Latoroślą i wózkiem, plus aparat, zakupy i gadżety do obfotografowania...hmm. Dlatego kiedyś będą, kiedyś na pewno :)

Tymczasem oto i foty. Na słowo musicie mi uwierzyć, że poniższy szyjotul kolor pięknego miodu ma, a nie zszarzałej żółci :)


Do sesji specjalnie nazbierałam jakichś resztek spadów jesiennych. Nie łatwe to było! Do tego wyobraźnia artystyczna mnie poniosła, więc z wyrozumiałością proszę :)


Tu niecierpliwy Pomagier, a właściwie Jej rączka. Znudziło się Asystentce trzymanie tylko zatyczki do obiektywu.

No i tu ja opatulona "Miodownikiem". Tył...
i bok. Jak zresztą doskonale widać :)

A co tam u Was? Miewacie napady jesiennych nastrojów? Jak sobie z nimi radzicie?
Pozdrawiam ciepło! I do wkrótce!

1 listopada 2014

Wyniki!!!!

Witajcie!

Tak na mega szybko wyniki!

Za udział Totalne dzięki wszystkim :))

Jak wiecie konkurs odbywał się dwutorowo i ilość chętnych na fb mnie mocno zaskoczyła :)

Trudność konkursu polegała na tym, że nie wszystkie portmonetki z różnych względów nie zostały zamieszczone tu, więc... było skomplikowanie :)

Przechodząc do rzeczy... wszystkich portmonetek do czasu rozpoczęcia konkursu stworzyło się 69!

Co ciekawe, nikt nie trafił :(

Najbliżej jednak była Pani Sandra Krysiak (uczestniczka z fb) ze swoim typem 70.

Ot i tyle!

Dziś zero zdjęcia :)

Dobrego Weekendu!


24 października 2014

"Bakłażanna" czyli słów kilka o trudnej miłości

Witam!

Jak nie zamieszczam postów, to nie zamieszczam, ale jak już zacznę... Pewnie wkrótce dobra passa mi się skończy, więc lecę na fali i Was zarzucam kolejnymi.

Mój związek z maszyną...sami widzicie jaki jest...., trudny, burzliwy, zmienny. Jestem jej niewierna i notorycznie zdradzam z szydełkiem, ale wracam. Zawsze wracam i pewnie zawsze będę. 
I tym razem tak było. Opuszczona czekała i się doczekała. 

Najpierw zobaczyłam w moich ukochanym sklepie tę bakłażanową kokkę (dla niewtajemniczonych boski japoński materiał). Chodził mi on po głowie non stop, aż wreszcie z drżeniem rąk go nabyłam. Potem musiał ciut odleżeć, kurz zmiotłam ze smutnej maszyny, jakoś ją udobruchałam i ... zrodził się kolejny owoc naszej współpracy :)
Ona! "Bakłażanna"!!

Moim nieskromnym zdaniem nam się udała :))

Co tu dłużej pisać będę, zerknijcie :)


Tak samo jak poprzednie ma dwa oblicza. Duże i mniejsze.


Skórzane paski i brązowa podszewka z kieszeniami.



Ona w całej swej krasie.

P.S. Jakby ktoś jeszcze chciał pobawić się i postrzelać liczbami stworzonych przeze mnie portmonetek zapraszam tu :)

Dobrego weekendu!!!


22 października 2014

Dyniowy konkurs!!!

Witam!

Zmieniam słowa w czyny! Jest konkurs, jest dyniowa nagroda i na dodatek cosik się szyje :)

Póki co na zdjęciu zasady konkursu :) Zabawa jednocześnie toczy się na moim fp. Kto chce, może i tam wejść i polubić, ale zaznaczam, że głos mamy 1!!! :)


To chyba tyle!

Może jeszcze przed zakończeniem zabawy pochwalę się wreszcie nowym uszytkiem :)

Dobrego Dnia!! I pamiętajcie: kto nie gra, nie wygra ;)))

Powodzenia!



20 października 2014

Dwa po dwa...

Witam!

Spieszę niezwłocznie poinformować, iż urodziły się kolejne dwie pary portmonetek :)
Tak, tak nie przesłyszeliście się! O zgrozo! :))
Kolejnych!!!

Ta już jest out.


a ta by chciała :)


Do tego powstała jeszcze jedna parka.

"Kropla Karmazynu"


i "Kropla Turkusu"


Ta... i to tyle póki co.
Teraz ręka mnie świerzbi do szycia. Zobaczymy czy i co z tego świerzbu wyniknie.

A męczę Was tymi portmonetkami, bo szykuję wkrótce małą niespodziankę z nimi związaną :)

Trzymajcie się ciepło!!!


17 października 2014

Nowy członek rodziny: Jeżyk Jerzy!

Witam!

Wcześniejsze moje próby amigurumi miały miejsce tu, ale w wersji maxi :)

Teraz przyszedł czas i impuls na wersję normalną. Ostatnimi czasy chodził mi po głowie jeż. Poszperałam i znalazłam tutka tu. Jednakże koniecznie chciałam, żeby miał kolce i wtedy przypomniałam sobie o istnieniu idealnego do tego ściegu szydełkowego, który ostatnio widziałam tu :) Tam też znajdziecie bardzo przejrzysty filmik instruktażowy jak wydziergać takie "bąble"(raspberry stitch).

Mój Jeżyk Jerzy jest luźną, bardzo luźną interpretacją zamieszczonego wyżej tutka. Tak to zwykle u mnie bywa :) 


Wypełnienie jest poliestrowe. 


Powstał z potrzeby osłodzenia trudnych dni mojej Modelce, bowiem wciąż kiepsko adaptuje się  w przedszkolu. Mam nadzieję, że Jeży Jerzyk doda sił :) 


Został przyjęty ciepło i to dodaje skrzydeł :) Uśmiech się pojawił, a to najważniejsze :)

Dobrego i uśmiechniętego weekendu i Wam życzę!

10 października 2014

"Barwny Kwadraciak" czyli o ...

...o kocyku, bo jakże by inaczej :)

Witam!

Pierwotnie kolorów miało być mniej, ale wiadomo, że w trakcie następują oszołomowe zmiany oraz weryfikacje rozmiarów :)

Niestety wciąż nie mogę przeskoczyć rozmiaru dziecięcego, ale uwierzcie mi, że ochotę mam wieeelką. Jak wspomniałam bowiem ostatnio, bardzo lubię takie duże przedsięwzięcia (dla wyg pledowych żadne to duże przedsięwzięcie hehe). 

Myślę, że nie ma większego znaczenia czy to wyzwanie materiałowe, czy szydełkowe (choć to ostatnie chyba bliższe mojemu sercu, bo okiełznane), efekt zawsze przyjemnie łechce, ... no chyba, że coś się po drodze spaprało albo ma się chochlikowatego Krytyka w środku, jakiego mam ja :)

Podsumowując... jest to rozmiar chyba około klasycznie dziecięcego (mam przynajmniej dwa sklepowe w szufladzie ciut mniejsze). Moja wyrośnięta jak na swój wiek Młoda wciąż się pod nim mieści, ...


 ... tudzież chowa :)


Poszło na to coś sporo wełny, tzw. 100 % virgin wool ze starych zapasów. W sumie mamy tu 8 kolorów plus beżowy na lamówkę. Kwadraty to solid granny square. Ostateczny rozmiar po zblokowaniu to 80 cm x 105 cm. Grzeje przyjemnie jak kot, choć kota nigdy nie miałam :)) i cieszy oko. Ot i cała jego historia.

Co jest potrzebne do zrobienia takiego kocyka? Oprócz wybranej włóczki, szydła i nożyczek ... dłoń i cierpliwość. Zdecydowanie kocyk nie należy do trudnych, więc zachęcam do prób :)



Miłego tworzenia, cokolwiek teraz czarujecie! 
U mnie jakoś ostatnio czas na szydło...może to jesień...

Zmykam i do następnego!

5 października 2014

Wyszło szydło z worka i szaleje...

Witam!

Jakiś czas mnie nie było, ale wróciłam i zaczęty przed wyjazdem projekt usiłuję pchać do przodu. Skutek na razie dość zadowalający, ale najważniejszy jest efekt końcowy, więc wstrzymuję się z samozachwytem.

Oto prawie wszystkie kolory kwadratów wydzierganych z wygrzebanej z szafy wełny.




Cieszę się, że szydło się rozbudziło do czegoś więcej niż portmonetki. Lubię duże projekty i ten właśnie do takich należy. Nie trudno domyślić się, co z tych kwadratów powstanie...chyba :)  Ten kto się nie domyśla, niech cierpliwie poczeka.



Co do cierpliwości ja swoją ćwiczę. Oj potrzeba mi jej teraz sporo. Moja Modelka przeżywa swój pierwszy w życiu bunt. Ci, którzy doświadczyli tego na własnej skórze, wiedzą o czym piszę.

Być może stąd szydłowy projekt...na ćwiczenie ściachanych nerwów :)))

A tu taka mała fotka z naszych ostatnich podbojów. Może jak się uporam z tym projektem, obrobię zdjęcia i wrzucę szerszą relację :)



Tymczasem dobrego nadchodzącego tygodnia!

17 września 2014

Jesień w powietrzu, jesień w palcach :)

Witam!

Jakoś jesiennie się chwilami robi... deszczyk pokropuje, tudzież grzmotem grzmotnie, błyskawicą błyśnie, wiatr liściem w oko dmuchnie...no i wzięło mnie na jesienne portmonety. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.

Są stonowane i dość smutne, ale czasami potrzeba przychodzi i na takie twory.

Zresztą pooglądajcie sobie sami :)

"Bakłażanka"

...może i doczeka się pięknej japońskiej torby do kompletu :)


"Piratka"


"Oliwia"


Jak widzicie mam lekki kryzys nazwotwórczy :) Jak macie jakieś lepsze pomysły, chętnie przygarnę.

A żeby nie było tak smutno, powstała jeszcze jedna :), ostatnia z krzykliwych póki co.

"Esencja lata"




I niech ten optymistyczny akcent nam rozświetla nadchodzącą jesień (którą notabene ja osobiście baaardzo lubię)!!

Trzymajcie się ciepło!

10 września 2014

"Portki A" czyli coś na kształt spodni przypominających literę A :)

Witam!

Mobilizacja i motywacja ostatnio są mi obce, ale... no właśnie ... nastąpił mały przełomik. Wszystko za sprawą szyciowego bloga Pauli (dla ciekawych link tu :)).  Stamtąd dowiedziałam się o tygodniu szycia dzieciom TSD, którego organizatorem jest m.in. wyżej Wymieniona.

Jak wiecie dziecię mam, szyć niby coś tam szyję, postanowiłam więc zmusić się do stworzenia choćby jednej rzeczy. I...powiedzmy, że się udało.

Na ruszt poszły resztki dzianiny ze tej spódnicy, które czekały i czekały aż się doczekały. Wzorem były mi portki 3/4 z szafy Młodej. Zrobiłam nawet sobie szablon, ale oczywiście modyfikowałam go milion razy. 


Miały być wygodne, luźne i w kształcie litery A. Dlaczego? Nie wiem, bo tak mi się podobało, acz teraz już wiem, że aż tak mi się nie podoba :)


Gumka w pasie liczy sobie 2 cm.



Spontaniczny akcent na zadku z dzianiny różowej, żeby nadać im nutkę dziewczęcości.


No i tyle. Kieszenie małe, ale w razie potrzeby cosik do nich wejdzie. Sesja była koszmarem, dlatego tym razem Modelka obcięta :) Uwierzcie mi, nie chcielibyście zobaczyć jej miny :))

Podsumowując stwierdzam, że zapuściłam swoją  maszynę totalnie!!!! Wykonanie bowiem tak banalnego projektu zająło mi prawie cały dzień!!! 

Mam mocne postanowienie poprawy, bo przecież każdy wie, że jak się czegoś nie ćwiczy, to guzik z pętelką z tego wychodzi. Teraz tylko należy wprowadzić teorię w czyn! 
Hahaha bułka z masłem :)

Miłego tygodnia!

6 września 2014

Wielgus Niepospolity czyli Mister Żółtko XXL

Witam!

Miał być post o fartuszku i worku na kapcie, ale weny matka wyrodna nie ma i póki co do przedszkola jest byle co. Najważniejsze, że Latorośl dobrze dużą zmianę znosi i pierwsze mega stresy poszły w siną dal :)

Tu niezgrabnie przechodzę do tytułu posta...urodził się stwór - Mister Żółtko XXL.


Z szydła i taśmy ekologicznej (T-shirt yarn) poczęty. Inspiracja stała na jednej z wystaw okolicznej pasmanterii. I tak oto nie znając za grosz zasad amigurumi, czyli tworzenia szydełkowych bądź drutowych zabawek wypychanych (wybaczcie mi to frywolne tłumaczenie angielskiej definicji), narodził się Wielgus. W bezczelności swojej nie korzystałam z żadnego wzoru, rodził się i zapisywał wraz z kolejnymi półsłupkami. 



Jaki jest? Wypchany, wielki, głupiutki i nieopierzony. Dziób to jego słaba strona, więc proszę o nim głośno przy Mr. Żółtku nie mówić. Ponadto jest jak Miś Uszatek (jest jeszcze na sali ktoś, kto go pamięta?), czyli lubi dzieci, a dzieci lubią go/jego. Do przedszkola ma zakaz wstępu, a i tak skoro worka nie ma, nie miałby w czym, więc zostanie zwierzęciem domowym na wolności, czyt. bez klatki.



No i to chyba by było na tyle. Wysmażyłam Wielgusa Niepospolitego i posta, to może się stwórczo odetkam :)

Tymczasem miłego weekendu!