17 grudnia 2015

Reniferowelove!

Witajcie!

Zdaje się, że to najwyższy czas na ostatni post przed Świętami.

Na nadmiar czasu nie narzekam, wręcz przeciwnie. Prezentów dla najbliższych wciąż brak, a lista rzeczy do zrobienia rośnie.

Ja natomiast zamiast zmniejszać ich ilość,wciąż coś dodaję albo robię tzw. projekty poboczne.

Dziś chciałam Wam pokazać Renifera Czerwone Serce, którego możecie sobie zrobić sami!

Dwa lata temu zrobiłam takich malutkich ozdób ileśnaście na choinkę (i dalej służą). A niedawno usiadłam do filcu raz jeszcze.

Materiały:
filc, papierowy szablon, nożyczki, nitka cienka do zszywania (najlepiej w kolorze filcu), nitka grubsza do wyszywania buzi i oczu oraz zrobienia zawieszki, poliestrowe wypełnienie, ciut umiejętności, czasu i cierpliwości!

Stworzyłam szablon z kartki ksero złożonej na pół (wtedy szablon jest symetryczny) i ... zaczęłam odrysowywać na filcu,

8 grudnia 2015

Wystrzałowa musztarda...

Witam!

Wirusy w naszych czterech ścianach szaleją na całego, ja zaczynam chodzić powoli po suficie, moja Latorośl też. Od tygodnia walczymy z gorączką, kaszlem, i uchem...szkoda pisać. Pewnie doskonale znacie to uczycie. Niestety!

I mimo tego, albo właśnie dzięki temu, w sobotę nagle zaczęłam ciąć dzianinę, której dotąd się bałam. Ze strachu przed spapraniem trzymałam ją w zamknięciu i prawie 2 miesiące tylko na nią patrzyłam... aż ... przyszła kryska na matyska!

Okazało się to być prostsze niż przypuszczałam.
Przejrzałam moje jedyne Ottobre 4/2014. Wybrałam prostą bluzkę (model 16), zrobiłam szablon, przedłużyłam i voila!

1 grudnia 2015

Witajcie!

Lubię zmiany, szczególnie w moim świecie robótkowym. Dlatego ucieszyła mnie prośba koleżanki o komin dla jej Syna. Miła odskocznia od maszyny!

Najsłabiej wprawdzie u mnie z drutami, ale do łatwych (teoretycznie) projektów chętnie się zapalam. Tak było tym razem.

Koleżanka poprosiła mnie o prosty otulacz dla swojego Bąbla. Taki pod szyję, wkładany przez głowę. Wybrałam kolor, druty, włóczkę (Big Merino Dropsa) i heja!

Na początku szło super. Kawka, relaksik na kanapie i oczko za oczkiem. Wszystko piękne, równe, phi... myślałam.

26 listopada 2015

Kokka w natarciu...

Witajcie!

Tak, nie wiem co mi do łba strzeliło z tą serią toreb! Zamiast dziergać szale, szaliki, swetry, kominy, rękawice i czapy, ja dłubię kolejne mimozy. Zamówiłam trochę Kokki ;), zakupiłam pasy pierwszorzędnej skóry i jadę z tym koksem. Powiedziało się "A", trza powiedzieć "B".

Gwoli ścisłości mój Mąż mnie do tego namówił. Jego zdaniem są tego warte, więc te spamujące Was posty to, jakby co, jego wina!

Dziś przedstawię Wam kolejne dwie.
"Blue Leaf" 


20 listopada 2015

Kufaja, że mucha nie siada?!?

...no dobra siada i to tak naprawdę nie jedna!

Witam!

Szczęściem w nieszczęściu moja Modelka tuż po zamieszczeniu ostatniego posta o torbach zaniemogła.  Dzień później w drodze do doktora, wystroiłam chorą, pod pachę wzięłam aparat i dziękowałam za kolejny pięknie słoneczny dzień.

Humor i czas dopisał, więc post o kurtkobluzie czyli "Kufajce" jednak jest.


18 listopada 2015

o torbach...

Witam!


Wreszcie wzięłam się za serię moich luksusowych toreb. Oderwanie od szycia ubranek, to miła odskocznia. Seria jest jedyna w swoim rodzaju. Każda to unikat. Będzie ich kilka. Tu dwie pierwsze.

Jakoś nie mam pomysłu na nazwę zielonej i póki co jest propozycja "Evergreen". Jeśli macie swój pomysł dzielcie się :)

Oto i ona


9 listopada 2015

O portkach...

Witam!

Ostatnio u mnie szyciowo. 
Nie wiem po co?, na co? i dlaczego? biorę się za szycie ciuchów. Nie mam overlocka, jestem w gorącej wodzie kąpana i zwykle szycie okupione jest złym humorem.

Do tego podczas aktu szycia ZAWSZE zmieniam koncepcję!! (o zgrozo!), podnoszę poprzeczkę (choć podstawowej dobrze nie opanowałam), wymyślam nowe przekleństwa i cierpię po tym wszystkim na okropny ból pleców!

Ale kończę, poprawiam (w miarę możliwości) i powiedzmy, że na koniec jestem w stanie odczuwać satysfakcję. Pewnie w tym wypadku mój nieprawdopodobnie ośli upór pomaga.

Na początku szyłam "na czuja" i tworzyłam szablony z ciuchów istniejących. Teraz mam raptem 3 gazety fachowe (dwie Burda Kids i Ottobre) i myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi i od teraz szycie dla mojego dziecka to będzie bułka z masłem...och jakże byłam w błędzie!!

Dopasowanie rozmiarów z gazety nie zawsze jest kompatybilne z rzeczywistymi dziecka. Do tego opisy nie zawsze są banalnie proste, a i nie każdy mózg działa na tych samych obrotach. Tak powstały 4 pary spodni!!

Jedne oddałam w dobre ręce. (Ottobre 4/2014 model 31, rozmiar 110 cm)
Były za duże, za bardzo chłopięce i raczej dla fana piłkarskiego klubu Barcelony.


28 października 2015

Czerwony jak cegła, rumiany jak piec...

Witam!

Kilkanaście ostatnich dni nie sprzyjało tworzeniu, robieniu zdjęć czy zamieszczaniu kolejnych wpisów na blogu. A to choroby, a to pogoda, a to to i tamto...i tak jakoś prawie miesiąc minął jak z bata strzelił.

Nie jest tak, że totalnie nic nie robiłam.
Udało mi się przetestować kilka wykrojów z Ottobre i Burdy Kids i metodą prób i błędów powstało kilka par spodni, o czym może wkrótce.

Kilka dni temu wydrutowałam Mężowi nieidealny otulacz, którego nie pokażę :) i wyszydełkowałam dla siebie czapkę do kompletu z otulaczem, o którym już kieeeedyś pisałam. Czapka też wymaga pewnych udoskonaleń, ale ją pokażę, bo mi się podoba sama w sobie i z otulaczem w duecie.


1 października 2015

Aaaaa... Miśki małe dwa...czyli plecaków c.d.n.

Witam!

Idę na fali plecakowej manii. Kuzynka poprosiła mnie o stworzenie dwóch plecaków dla swoich brzdąców. Zwykle wtedy ogarnia mnie paraliż! ...a co jeśli się nie spodoba? ...jak by to ugryźć? ...jak spersonalizować?  Uszyłam więc bez konsultacji! Ha! Takam sprytna :)


22 września 2015

Aaaaaa... muchomory dwa!

Witam!

Od czego by tu...

...najlepiej od początku chyba nieprawdaż?  :)

Moja Córka zaczęła nowy etap w swoim życiu, a właściwie nowy etap zaczął się dla nas wszystkich! Krótko pisząc poszła do przedszkola!

W związku z tym postanowiłam cosik dla niej stworzyć. Na początku była pustka w głowie i presja. Wiedziałam, że chcę uszyć worek, ale miał być wyjątkowy! I tu pojawił się kryzys-olbrzym! Milion oglądanych cudów w internecie, tysiące tkanin i możliwości...wszystko to jednak miast pomóc, całkowicie mnie obezwładniło. 

Z pomocą przyszedł wierszyk: "...mam fartuszek z  muchomorkiem, do przedszkola chodzę z workiem...". Znacie? :)

Tak właśnie powstał prosty Muchomowór.


29 sierpnia 2015

Maxi Black

Witam!

Ze smutkiem obserwuję bądź spadek frekwencji moich blogowych znajomych, bądź ich znikanie...
Smutno mi z tego powodu, bo ja bardzo długo i opornie zawiązuję nowe przyjaźnie...ech...wróćcie!!!

Może jesień unormuje postów zamieszczanie, może upały, może wkacyjne wyjazdy powodem...

Ja też byłam, wróciłam, wypoczęłam i postaram się nie zniknąć.

Oto mój najnowszy, jesienny już twór, Maxi Black.



8 sierpnia 2015

Różowe nielove, ale tak wychodzi

Witam!

Dosłownie w pocie czoła powstał kolejny sweterek dla Zosi. Spieszno mi było, bo wkrótce wyjeżdżamy w chłodniejsze klimaty na wakacje, więc na przekór pogodzie dziergałam 


30 lipca 2015

Best gift ever!

Witam!

Otrzymałam najlepszy podarek ever i to od nie byle kogo!!!! Zabrało mi trochę spreparowanie tego wpisu, ponieważ bardzo chciałam zrobić piękne zdjęcia i zaangażować w nie Zosię, ale się niestety nie udało :(

Zdjęcia są jakie są i w żadnym stopniu nie oddają totalnej precyzji, mistrzowskich umiejętności Twórczyni i nieprzeciętnej urokliwości podarków!


9 lipca 2015

Ni pies, ni wydra...

Witam!

Ostatnio z wielką namiętnością poddaję się upałom. Lecę na fali łaskoczących strużek wyciskanej ze mnie wody, dogorywam na łożu i leniwie wyciągam rękę po szklankę ciepłej wody (bo lód natychmiast się rozpuszcza). Nie znoszę upałów to mało powiedziane! Ale przeżyję, bo wiem, że reszta roku mi to wynagrodzi.

No dobra, może trochę przesadzam, bo w takim stanie nie byłabym napisać tu nic. Wiecie wszak wszyscy doskonale, że komputer podwyższa temperaturę, nierzadko też ciśnienie. Tak naprawdę piszę, bo upały lekko zelżały. Uff. Na chwilę! Łapię więc oddech i streszczam się ile sił w palcach, żeby komputer na kolanach nie zdążył mnie poparzyć.

Ostatnio troszkę szyłam. Po plecaku dla siebie i Młodej powstał jeszcze dla Małżonka. Jak będzie okazja na sesję, pokażę :)

Tymczasem szydło wołało piskliwie, więc je przegarnęłam i wydziubdziałam kolejną grzechotkę. Ha! Miała to być żyrafa, ale dziubanie rogów (sama myśl o nich mnie osłabiła) sobie odpuściłam i wyszedł z tego ni tytułowy pies, ni wydra :)

Robocza wersja to łoś :) Ktoś ma lepszą nazwę?  Poproszę!

Moim punktem wyjściowym był ten tutek. Oczywiście go zmodyfikowałam trzymając się swojej czarno-biało-czerwonej wersji stymulującej wzrok maluchów.

Nibyłoś powstał dla Hani, której prędko nie zobaczę, a która powoli, powoli szykuje się do wyjścia na świat. Niech wystrzeli jak z procy cała piękna i zdrowa!

Oto i Nibyłoś:


24 czerwca 2015

DIY czyli zrób sobie plecak ze sznurkiem!

Witam!


Dziś tutek! Wreszcie się zebrałam i ja. Kto tu zagląda, ten wie że zawsze linkuję tutki, z których sama korzystam. Dziś postanowiłam wysmażyć go sama.

Będzie to plecak dla Latorośli, plecak ze sznurkiem, bez podszewki.

Zaczynamy!


11 czerwca 2015

O "Landrynch" czyli o nowym uszytku Creaturry...

Witam!

Czasami szydło/druty, czasami maszyna, a czasami wielkie nic. Tak to u mnie bywa.
Tym razem maszyna poszła w ruch!

Dzięcię się brudzi, ciuchów brak, więc po co iść do sklepu jak można samemu uszyć ;)

Oto i piękny tutek z bloga uszyjmimamo.pl. Kto nie zna, niechaj podąża i wertuje :)
Ja z tutka na spodenki z kieszeniami skorzystałam i mam, a właściwie ma moja Córka. Tu raz jeszcze twórczyni bloga za przygotowanie pracochłonnego tutorialu dziękuję!

Najbardziej zauroczyły mnie kieszenie. Kształt od razu wpadł mi w oko i z tutorialu z pewnością jeszcze skorzystam! 

Tak wyglądają "na sucho" w całej swej okazałości... "piżamowe" (jak stwierdził mój Mąż), tudzież landrynkowe portki.


5 czerwca 2015

Biżu, biżu, biżuteria...

Witam!

Oczom swoim nie wierzę i wy nie uwierzycie. Nie wiem jak to się stało, ale poszłam za bodźcem, za ciosem, za głosem... zwał jak zwał. Poszłam za tym czymś i postanowiłam spróbować swoich sił w bransoletkach. Taśmy mam sporo, potrzebowałam tylko troszkę akcesoriów i niewielkich narzędzi.

A było to tak, że pewnego dnia usiadłam, zaczęłam splatać "francuza" dla Córki i tak jakoś wyszło. Pomysł się zmaterializował. Miał być  mały, uroczy i na lato.

Ciut się umęczyłam, poharatałam i pokleiłam, ale są.

Taka mała seria w wibrujących kolorach lata.


2 czerwca 2015

Moje lato jest w paski i kropka!

Witam!

W mojej głowie ostatnimi czasy burza burzę pogania. Próbuję sobie ułożyć racjonalną listę pomysłów do stworzenia, okiełznać szał perfekcyjnego opanowania wszystkich technik świata rękodzielniczego i do tego złapać równowagę między dwoma pasjami (twórstwo i fotografia). 

Zadanie jak zwykle z  górnej półki. Póki co wymyśliłam, że będę doprowadzać do końca to, co w głowie się urodzi, po wcześniejszej ocenie przydatności do użycia. Ha! Znowu zadanie mistrza wagi ciężkiej :)

Przechodząc do meritum dzisiejszego posta...historia klasycznie ma swój początek na ulicy przy witrynie jednego z bestialsko kuszących sklepów. 
Tradycyjnie po krótkiej, kiepsko udawanej walce z samą sobą, przegrywam. Finał jak zawsze ten sam. Mam kolejne materiał do zużycia (tym razem to motki i wzór na sweterek na szydle). Wracam do domu i... zamiast wziąć się do roboty .... szkoda gadać! 

11 maja 2015

Coś małego, coś szarego i coś dresowego...

Witam!

Dawno, dawno temu, za siedmioma rzekami i siedmioma górami... był sobie ostatni wpis. 
Rekordu ciszy wprawdzie nie pobiłam, ale przyznajcie, że wynik całkiem niezły.

Szczęka Wam tu dziś w dół nie opadnie i dupy, że tak potocznie napiszę, Wam nie urwie. 
Sponsorem bowiem dzisiejszego wpisu jest zwyczajna resztka dresówki z niedoszłych spodni dla mnie. 
Nie dość, że resztka, to jeszcze dresówki i w dodatku szarej. Szału nie ma, ale jakieś tam przepchanie marazmu jest i to dla mnie najważniejsze.
Do tego okazało się to nowe coś całkiem praktyczne.

Przechodząc do rzeczy... powstały pumpy, tudzież pół spodnie bądź przykrótkie "sindbady"...jak zwał tak zwał w terenie egzamin zdają. 
Punktem wyjścia był model spodenek z dziecięcej Burdy z zeszłego roku (jedyny jaki mam), reszta (tj. ściągacze, przedłużenie nogawek) to wynik inwencji twórczej. 

Poniżej wersja na wieszaku.

Tu na Modelce, wersja z bocznego przodu

oraz z bocznego tyłu.

Udały się też telefonowe ujęcia z placu zabaw. Wow!
Na placu królowa jest tylko jedna - huśtawka. Ja zaś pełnię zaszczytne miejsce nadwornego huśtającego. Biceps, triceps i inne cepsy na rękach rosną.

Ostatnia fota spodenek z cieniem szalonej właścicielki.

Oprócz szarej dresówki w dzisiejszym poście wystąpił ściągacz w tym samym kolorze, dwucentymetrowa gumka w pasie i moja Potomkini.

Ja ze swej strony dodam, że taka długość osobiście bardzo mi się podoba i dobrze się nam sprawdza w terenie.

Tymczasem dziękuję Szanownym Czytelnikom za uwagę i życzę pozytywnych wibracji każdego dnia!!

Miło mi będzie jak zostawicie tu po sobie jakiś ślad.




2 kwietnia 2015

Drutowe opowieści...

Witajcie!

Wreszcie! Wreszcie się udało! Skończyłam mój chyba czwarty w życiu sweter, tyle że pierwsze trzy powstawały niejako nieświadomie, z pomocą Babci i w okolicach podstawówki...

Plan zamieszczenia postu był na później, nie teraz, bo za wcześnie, bo święta, bo nikt nie wejdzie..., ale ja nie mogłam dłużej czekać, potwornie chcę się Wam nim pochwalić! :)

Oto i cała historia pasiaka ... dla cierpliwych!!

Zaczęło się od sklepu, z włóczkami ...jak zwykle...
Mijałam go nie patrząc nawet w tamtą stronę, tzn. bardzo, naprawdę bardzo się starając. Kiedy się nie udawało, obiecałam sobie przynajmniej nie wchodzić do środka, ewentualnie tylko zwolnić nieco kroku,..bo ja przecież nie potrzebuję nowych włóczek, a ryzyko zawsze jest! 

... no ale zamajaczyło mi cosik w moich kolorach i wdepłam! Zaczęłam macać, oglądać, miętolić (jak przystało na macanta pospolitego). Do tego Pani pozwoliła przymierzyć pokazowy sweterek i obiecała wzór przy zakupie motków, i ... co tu dużo pisać - machina ruszyła.  
MUSIAŁAM go zrobić i już!


Jeszcze wtedy rozsądek wygrał i tamtego dnia włóczki nie kupiłam, ale nocami mi się ten pasiak śnił, więc wróciłam... Trzęsącymi z podniecenia rękami zapłaciłam i zaniosłam drogocenny pakunek wraz z obiecanym wzorem do domu.

Do pracy zabrałam się prędziutko i równie szybko zaczęły się schody :) Rozkminianie wzoru, liczenie oczek, dzierganie próbki, szukanie na necie jak to się właściwie na drut oczka nakłada i  jak je dobiera...słowem szał pał!  
Nie obyło się oczywiście bez moich ulubione innowacji! Dekolt postanowiłam zrobić, "..bo bez dekoltu będzie głupio i za łatwo", no to zrobiłam! 
Źle zakończyłam, nabrać oczek dobrze potem nie umiałam, szydełkiem kombinowałam i oto co mi wyszło!! Klops, choć dumna jestem z siebie, że sensownie o dziwo dekolt wyliczyłam.


Jak się domyślacie, nastąpiło prucie, dorabianie, wykańczanie na nowo i już prawie kurczowe trzymanie się wzoru :)
Miałam jeszcze przygody ze zszywaniem (bo to wcale nie taka prosta część jak się wydaje), ale tego już Wam oszczędzę.

Ciekawam, kto do końca przeczytał całą opowieść :))

Koniec gadania! Oto i On!


Okulary dla animuszu włożyłam, bo pozować nie cierpię!! Mąż jednak stwierdził, że obcinanie głowy jest bez sensu.
No i ktoś z Was może widzi tu spódnicę rąk moich. Komplet wyszedł jak talala ;)


A teraz żegnam szanownych Państwa! Życzę przy okazji Wesołego Czasu! Mam nadzieję, że jednak ktoś tu jeszcze przed świętami zajrzy!

Całusy!!

P.S. Zdjęcia ciemne jak cholera, ale plenerów jakoś nie lubię.



30 marca 2015

Krata na lato!

Witam!

Biłam się chwilkę z myślami czy zamieszczać posta czy nie...nie mam wielu zdjęć, bo i nie ma co ich robić za dużo... Do tego moja Modelka łapie od soboty wszystko, co jest z chorób do złapania, więc nie ujrzycie tu dziś nic na żywym organizmie...

Krótko pisząc jednak post jest, ubogi, ale jest.

Skromna, bawełniana, czerwono-biała krateczka zauroczyła mnie już dawno. Mamy na dzielni nowy sklep i cuda tam mają, więc raz na jakiś czas oko cieszę, Panią jak idzie interes zagadam lub się skuszę na zakup niewielki.

I tak właśnie pewnego pochmurnego dnia kratka znalazła się w moich rękach. Dzierganie swetra było czasochłonne, więc musiałam sobie jakąś odskocznie uczynić. Wiadomo było, że będzie szycie, niewiadomą do końca było co...



 Odleżakowała krateczka troszkę i powstała prosta sukienka, jakich tu na blogu już kilka pokazywałam. Nic ambitnego, a jednak moje oko cieszy.


Zaczajam się jeszcze na taką czarną krateczkę z marzeniem uszycia małego conieco dla siebie, ale... wiecie jak to jest z tymi obietnicami ;)

Póki co zbieram się do zszywania ukończonego swetra!, ale najpierw muszę wyleczyć z wszystkich choróbsk moją dzielną Pociechę, bo ją zmogło na całego :/

U mnie wiosna! I niech tak zostanie, czego i Wam życzę! 






17 marca 2015

Babcine opowieści...

Odkąd pamiętam chciałam być babcią. Taką w wersji odlskul; z kokiem, białymi włosami, okularami zsuniętymi na czubek nosa i z jakąś robótką w dłoniach...najlepiej na bujanym fotelu.

Pewnie dlatego, że moja Babcia taka była. Zawsze jak do niej przychodziłam coś robiła. Była uosobieniem łagodności i totalnym multitalentem; haftowane bieżniki, krzyżykowe poduszki, wypasione swetry, pięciopalczaste rękawiczki!, stylowe nakładki na krzesła,...

Ona była moim pierwszym nauczycielem. Pod jej okiem ozdabiałam szydełkiem chusteczki ze starych prześcieradeł :), robiłam swój pierwszy sweter na drutach (8 klasa na zajęciach ZPT) i szyłam pierwszą sukienkę na bal końca podstawówki...

Zawsze siedziała pod oknem w kuchni we wnęce, bo było tam dużo światła, albo przy małej lampce przy stole w pokoju i ... czarowała. Był i kok, i okulary na gumce (obudowa dawno jej się zepsuła), i siwe włosy...tylko fotela bujanego brak.

Ech tęskno mi za nią, szczególnie teraz kiedy mogłybyśmy sobie nieźle o robótkach pogadać :)

Póki co, po naprawdę długiej przerwie, wreszcie odkurzyłam druty! Robię już 4 dzień. Jestem w amoku!
Miałabym teraz kilka pytań do Babci, ale .... już jej nie ma. I choć to nie to samo, ratuje mnie internet.



Tym melancholijnym wpisem zostawiam Was z ciekawością, co też ta creaturra nam tu wkrótce pokaże :)

Dobrego Dnia!

10 marca 2015

Pieski małe dwa...

Witam!

Tak jakoś u mnie szydełkowo ostatnio. Uczepiłam się amigurumi jak rzep psiego ogona i szydlę. Nie będę pisać, że mi z tym źle, ale kłamać też nie mam zamiaru i ... przyznaję, że oko coraz częściej w stronę maszyny zerka. 

Wiosna idzie pełną parą, to i sukienki dla Młodej nowe by się zdało uszyć..., ale u mnie "chcieć, to nie zawsze móc". Przyczyn bez liku! Wyliczania więc Wam oszczędzę. 

Tak się złożyło, że ostatnio trafiło mi się mini zamówienie, to się pochwalę :)

Po opublikowaniu postu z Pankracym, moja Pani od katalońskiego zamówiła duo na prezent dla dwóch Maluszków. Nie byłabym sobą gdybym nieco nie pokombinowała i nie pozmieniała wersji pierwotnej. 


Te "bliźniaki" są ciut mniejsze (co zdecydowanie usprawni małym rączkom ich chwytanie), mają zamknięte oczy (co doskonale widać ) i 


 krótsze uszy (żeby ciężar łepetyn był proporcjonalny do całej reszty). 



Poza tym dzwonią jak talala i przykuwają wzrok, nie tylko mam nadzieję, małych ludków :)


Ja teraz pomyślę co by tu nowego na wiosnę wyczarować i wkrótce może Wam wreszcie pokażę coś maszynowego.

Tymczasem Dobrego Tygodnia i pięknej Wiosny!







25 lutego 2015

O krainie lodu, skandynawskim stylu i nieskandynawskiej Ośmiornicy...

Witam!

Doszłam do wniosku, że powinnam żyć w Skandynawii, a nie w Hiszpanii.

Nie dlatego, że uwielbiam skandynawski styl. Zachwyt skandynawskimi wnętrzami jest przerażająco wszechogarniający i dla mnie w czystej postaci zdecydowanie za zimny. 
A dziecięce pokoje w modnej czarno - biało - szarej tonacji doprowadzają mnie do szału :)

O wyprowadzce myślę nie dlatego też, że nie lubię słońca, wręcz przeciwnie...ale jakoś coś w środku mi to mówi..., może po prostu kraina lodu i ciemności byłaby bardziej kompatybilna z moim ja.

Pewnie jakby miała zapaść ostateczna decyzja umarłabym ze strachu i kwiczała z tęsknoty za słońcem i ciepłem. Ech tak źle i tak nie dobrze.

Póki co jestem tu gdzie jestem i przedstawiam Państwu Ośmiornicę!


 Ośmiornicę w  totalnie nieskandynawskim stylu, z łbem  w kolorze granatu i ośmiu tęczowymi ramionami. Tym razem poszłam na łatwiznę i znalazłam darmowy wzór tu

Moje cierpliwe Dziecię przeszczęśliwe! (jak widać na poniższym obrazku ;))


Nie sabotowało "sesji fotograficznej" i nie miało nic przeciwko Ośmiornicy na głowie :)


Jako że twór do małych nie należał, ja także tryskam szczęściem. Dodatkowo w trakcie pracy trzy razy zmieniałam koncepcję kolorystyczną, co w rzeczywistości oznaczało trzykrotne szydlenie tego wielkiego łba i trzykrotne wydłużenie czasu realizacji! Wrrr!

Ważne jednak, że Klientka zadowolona!

Jeszcze więzienne ujęcia mojego Tęczowego Potwora:


...i koniec na dzisiaj :)

Póki co dalszych planów brak. Będzie co ma być albo co być nie ma.

Wszystkiego dobrego zaglądającym!

15 lutego 2015

Jamnik, co to nie szczeka, lecz dzwoni.

Witam!

W stosunkowo niedługiej walce szydła z maszyną, szydło wciąż wygrywa. Nie opieram się, nie dyskutuję, nie próbuję godzić, tylko szydlę. Jest wena na szydlenie, niech trwa.


Początki moich przygód z amigurumi już widzieliście. Kto nie wie, o czym ja w ogóle plotę, popatrzcie na posty o Jeżyku Jerzym, Bałwanie lub o Misterze Żółtko.  

Od niedawna zaczęłam się wkręcać jeszcze bardziej (jak to ja). Moja droga Młoda złożyła zamówienie na...ośmiornicę. Próbowałam manipulować, perswadować, sugerować..., ale zdania bestia nie zmieniła! Możliwe więc, iż wkrótce coś takiego się tu pojawi ...o ile podołam zamówieniu!


A nasz dzisiejszy bohater Jamnik, pierwotnie miał być zebrą, następnie króliczkiem, ale ...wyszedł z niego pies. 
...być może któryś z szanownych czytelników widzi w nim jeszcze co innego, np ... nietoperza.


Ma to być prezent - niespodzianka dla Młodego Człowieka, który jeszcze na świat nie przyszedł. Pomysł na dobór kolorystyczny wydał mi się oczywisty, wszak kolory kontrastowe, jak prawią mądrzy specjaliści, stymulują rozwój zmysłu wzroku i nie tylko. Niech więc Młody Człek na zdrowie się rozwija.


Żeby i słuch miał po cioci, wsadziłam mu do głowy (głowy Jamnika oczywiście) dzwoneczek. I tak narodził się Jamnik, co to miast szczekać, dzwoni. Nie dzwoni jednak za głośno. Nie jak na małego pieska przystało (czyt. piskliwie i denerwująco), co to, to nie! Dzwoni subtelnie, stłumienie (nie wiem czy słowo takie istnieje), krótko pisząc w sam raz!

Co do wzoru...taka zdolna jestem, że wymyśliłam go sama, metodą prób i błędów oczywiście. Nawet go spisałam, bo niewykluczone, że jeszcze kiedyś użyję :)

A tymczasem dobrego tygodnia!!






11 lutego 2015

Trochę lata tej zimy...

Witam!

Postanowiłam wrzucić zaległe listonoszki, choć mam świadomość, że niektórzy z Was już je widzieli na fanpejdżu lub instagramie.
Kompatybilności zero :/
Zawsze po raz drugi można popatrzeć  lub ominąć tego posta szerokim łukiem :)

Oto i one.

"Oranżada"


8 lutego 2015

Mój kolejny pierwszy raz...

Witam!

Wspominałam o TDS (Tydzień Szycia Dzieciom) w poprzednim poście. To fajowa grupa szyciowa na fb. Mimo zapału nie udaje mi się regularnie brać udziału w wyzwaniach, ale tym razem nie odpuściłam!

Wzięłam byka za rogi! Było za co, bo uszytek miał być z zamkiem w roli głównej.
Wyzwanie ostatecznie zaliczam do udanych i zdecydowanie niełatwych. Było prucie, używanie słów łacińskich, kombinowanie, ale jest!

Jestem z siebie dumna jak paw.

Oto i ona w kilku zbliżeniach!
Powstała dla mojej Ukochanej Niewiasty.



Wypustka mi wyszła jak talala :) Ostatnia fotka to ukryty zamek, kiepsko widoczny, bo za małą miałam głębie ostrości, no i dlatego, że jest ukryty ;)! Co ja się przy nim umęczyłam to moje!


Tu na łóżku Młodej z Poczforkiem własnej roboty :)


I tu ja, umęczona acz zadowolona creaturra ;)

Dla chętnych zmierzyć się z taką poduchą odsyłam do Marty na tutka.
Poza tym cieszę się, że przełamałam się szyciowo.

Kolory są naprawdę piękne, zdjęcia niestety nie oddają ich w pełni.
A odpowiedzialny za brak Latorośli na zdjęciach jest foch :)

Trzymajcie się ciepło!


31 stycznia 2015

Sza i Bzzz...

Witam!

Panny na wydaniu :)
Jedna pachnąca jeszcze świeżością, druga dojrzała.

Połączyłam je w poście, bo ładnie do sobie kolorystycznie pasują.

Ostatnio mam fioła na punkcie robienia zdjęć. Otworzyłam nieroztropnie konto na instagramie (creaturra_com) i daję tam upust wyobraźni na bazie creaturrowych tworów. Na moje zatracenie je otworzyłam, ale cóż zrobić... wpadłam po szyję.

Póki co przedstawiam Wam:

"Panna Sza"


24 stycznia 2015

Dwa po trzy...

Witam!

Cisza u mnie jak makiem zasiał. Dlaczego? Sama nie wiem.

Za dużo pomysłów, za mało konsekwencji. Chyba to główny powód.

Ze mną jest jak z oceanem, raz przypływ raz odpływ.

Teraz jest coś pomiędzy. Realizuję krótką linię nowych listonoszek. Dziś chcąc przełamać ciszę chciałam Wam przedstawić dwie z...jeszcze nie wiem ilu :)

"Trójniak błękitny vol.2"